Przez moje nieszczęsne plecki mało piszę,bo mało robię...nie bardzo daje się wysiedzieć,a leżąc na brzuchu ciężko mi wyplatać;)
Wychodząc na przekór dolegliwością postanowiłam nie użalać się nad sobą tylko coś pokręcić...padło na rower z kursu Kasi.
Miałam wielki problem robiąc mu koła...już miałam pisać do Kasi z prośbą o ratunek,ale jako tako jakaś pokraczka wyszła:)
Fakt koła nie są idealnie okrągłe..bardziej jak na jakimś kapciu...hihihi...no,ale pierwsze koty za płoty...następny mam nadzieję będzie wyglądał dużo lepiej.
W związku z powyższym proszę o przymrużenie oka na niedoskonałości i wybaczenie...chorego i leżącego nie wolno bić:p
Zastanawiałam się czy w ogóle się nim pochwalić...ale co tam...każdy kiedyś miał swój pierwszy raz lepszy czy gorszy
A tak oto prezentuje się mój rower
Tak bardzo cieszę się z tego słońca,które w końcu do nas zawitało...
AŻ CHCE SIĘ ŻYĆ:)
Na na brzuchu to chyba nikt by nic nie dał rady wypleść,a Tobie sie udało;)Ja tam wielkiego kapcia nie widzę,a to ,że powietrze uszło,to normalne po zimie;)
OdpowiedzUsuńMnie się tam bardzo podoba Twój rowerek,więc wracaj szybko do zdrówka i wyplataj dalej;)
Z kręgosłupem nie ma żartów,akurat wiem coś na ten temat:)Rowerek wyszedł super:)Zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńOn już wygląda super,mnie się podoba.A nazywając rowerek pokraczką to chyba patrzałaś na niego z pozycji do góry nogami.Ja nic pokracznego nie widzę .Wracaj do zdrówka jak najszybciej:))
OdpowiedzUsuńRowerek rewelacyjny:) Wracaj do zdrówka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
świetny rowerek!!! zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochane za miłe komentarze;)
OdpowiedzUsuńPiękny rowerek, a z kwiatkami prezentuję się idealnie:)
OdpowiedzUsuń